wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas Everyone!

Witajcie!

Tak,tak...nareszcie nadszedł ten dzień. Upragniona przeze mnie WIGILIA i wraz z nią święta! :D 

Z tej okazji pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia. Zdrowia,szczęścia,pomyślności,wspaniałych prezentów pod choinką,szalonego sylwestra do rana ;), i wszystkiego,wszystkiego dobrego!!!

Merry Christmas,Everyone!



*****

A teraz pora na ogłoszenia parafialne [xD]  Zostałam powiadomiona o ciekawej akcji organizowanej przez amerykańską stronę o Selenie:
http://www.selgomez-news.com/
 Jest ona bardzo ciekawa i zamierzam się do niej przyłączyć. Chodzi o to,by do końca tego miesiąca nabić Selenie dużo wejść na youtube przy jej największych hitach:

Come & Get It
Slow Down
Who Says

Chcemy spróbować dobić do 200 mln. w przypadku "Come & Get It" i "Who Says" oraz 100 mln przy "Slow Down". Może się udać,wystarczy często odświeżać stronę! Do boju Selenators! Zróbmy wspólnie prezent dla Seleny pod choinkę! :D


#200 mln views 



#200 mln views


#100 mln views



Let's GO SELENATORS! <3 







niedziela, 1 grudnia 2013

Nine.

"Tajemniczy Wielbiciel..?"


Selena's POV:

Od tamtego wydarzenia nie działo się nic ciekawego. Justin nadal się do mnie nie do mnie nie odzywał i nadal na moich oczach obściskiwał się Kate. Widocznie jest mu z nią dobrze,więc powinnam się cieszyć jednak wcale tak nie jest. Za każdym razem kiedy ich widziałam coś dziwnie kuło mnie w sercu i wyobrażałam sobie co by było gdybym to ja była na jej miejscu. Czyżby to była zazdrość? Chyba niestety tak. Ale co ja mam zrobić? Podejść do niego i powiedzieć ni stąd ni zowąd "Cześć,słuchaj przestań się spotykać z Kate bo jak was widzę aż mnie ciarki przechodzą?" czy raczej siedzieć bezczynnie jak ta mysz pod miotłą i nie mówić nic? Nie wiem co jest gorsze..fakt,że nie znoszę Kate czy fakt,że zaczynam czuć coś poważnego do Justina...te myśli dręczyły mnie niemal codziennie i ilekroć się nad tym zastanawiałam nigdy nie mogłam znaleźć dobrego rozwiązania. Jednak jedno wiem na pewno. Nigdy nie odpuszczę sobie Justina,jest dla mnie zbyt ważny. Będę o niego walczyć...


****

Obudził mnie hałas w kuchni. Natychmiast wstałam z łóżka i zbiegłam po schodach na dół,sprawdzić co się dzieje. Odetchnęłam z ulgą kiedy moim oczom ukazała się moja rodzicielka,która usiłowała przygotować posiłek. Nie chcąc jej przeszkadzać po prostu udałam się na górę. Kiedy byłam już w swoim pokoju spojrzałam na zegarek. Była 7:00 czyli i tak dobrze,że już wstałam. Mam wrażenie,że o czymś zapomniałam,ale za chiny nie mogłam sobie przypomnieć o czym. Wzruszyłam jedynie ramionami wygrzebałam coś z szafy i weszłam do łazienki. Po godzinie wyszłam gotowa. Dobrze,że mam dzisiaj na drugą lekcję. Spakowałam plecak i zeszłam na dół. W kuchni zastałam moją mamę,która właśnie kończyła smażyć jajecznicę. 
-Cześć mamuś.-przywitałam ją całusem w policzek
-Cześć córcia!-odpowiedziała z nadzwyczajnym entuzjazmem.-Wesołych mikołajek,kochanie!-dodała po chwili.
O mój Boże. Kompletnie zapomniałam! Przecież dzisiaj jest piątek 6 grudnia! No jakże mogłam zapomnieć. 
-Dzięki mamuś,wzajemnie.-odparłam z wymuszonym uśmiechem,bo przecież te mikołajki nie będą się różnić niczym od poprzednich. Najwyżej dostanę jakiegoś batona,a i to nie jest nawet pewne,no cóż. Mówi się trudno,żyję się dalej.
Zasiadłam przy stole i szybko zjadłam jajecznicę,ponieważ z sypialni Ojca dobiegały dziwne dźwięki,co znaczy,że właśnie się obudził,a ja wolałam uniknąć spotkania z nim. Pożegnałam się z mamą całusem w policzek,zarzuciłam kurkę na siebie i otworzyłam drzwi,aby wyjść,gdy moim oczom ukazała się wielka paczka stojąca tuż przy drzwiach z napisem: "DLA SELENY GOMEZ". Ze zdziwieniem schyliłam się i podniosłam tajemniczą przesyłkę. 
-Selena! Zamykaj drzwi drzwi bo zimno! - usłyszałam krzyk mamy dobiegający z korytarza. Zamknęłam je,jednak nie wyszłam z domu. Byłam zbyt ciekawa co kryje się za kolorowym papierem dlatego czym prędzej go rozdarłam. Moim oczom ukazało się wielkich rozmiarów pudełko. Otworzyłam je,a moim oczom ukazała się piękna sukienka,szpilki,płaszczyk i szalik. Nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Kto mógł mi zrobić tak wspaniały prezent? 
-Sel,idź już,zaraz się spóźnisz..-usłyszałam głos mamy.-co ty tam masz?-dodała po chwili widząc pudełko,które trzymałam w rękach.
-Prezent..-wykrztusiłam po chwili nadal nie mogąc uwierzyć w to co widziałam.
-Od kogo?-spytała mama a ja wzruszyłam jedynie ramionami.
Na dnie pudełka zobaczyłam małą karteczkę zgiętą na pół. Sięgnęłam po nią,rozwinęłam i zaczęłam czytać:
"Proszę,ubierz te ciuchy dziś wieczorem i wyjdź z domu punktualnie o 18:00 czeka na Ciebie niespodzianka.;* Twój tajemniczy wielbiciel.<3"
-Tajemniczy wielbiciel..?- szepnęłam sam do siebie. Kto to może być?-pytałam siebie w myślach a kątem oka zauważyłam,że moja mama uśmiecha się pod nosem. Wywróciłam oczami i szybko wyszłam z domu.


*****

Przez wszystkie lekcje nie mogłam się skoncentrować. Cały czas myślałam o tym prezencie i jeszcze bardziej o tej tajemniczej karteczce. Jednak najbardziej zastanawiała mnie nieobecność Justina w szkole. Oczywiście opowiedziałam o wszystkim Demi,która zareagowała na to z wielką euforią. Zaoferowała się,że pomoże mi się przygotować na dzisiejsze spotkanie z nadawcą liścika. Trochę się denerwowałam,bo kompletnie nie wiedziałam kto to może być. Po lekcjach zmęczona ciężkim tygodniem wróciłam do domu. Zjadłam obiad i chwilę później przyszła moja przyjaciółka. Weszłyśmy na górę i pokazałam jej owy prezent. Była równie zaskoczona co ja. Nadal nic nie rozumiejąc udałam się do łazienki. Wzięłam relaksacyjną kąpiel i umyłam włosy. Weszłam z łazienki w samej bieliźnie,a przyjaciółka pomogła mi się ubrać,oraz zrobiła mi fryzurę i makijaż. Kiedy skończyłam usiadłam przed lustrem,i dosłownie mnie zatkało. Nie mogłam uwierzyć,że ta piękność po drugiej stronie to ja. Oto jak wyglądałam:

-Seliś,wyglądasz prześlicznie!-wypiszczała Dem i mnie przytuliła.
-Dzięki Demi.-odparłam z uśmiechem na ustach i wstałam z krzesła. Spojrzałam na zegarek. Zostało mi tylko 5 minut do spotkania.
-Ok,trzymam kciuki. Zadzwonię do Ciebie jutro.-powiedziała Lovato,pocałowała mnie w policzek i wyszła a ja byłam coraz bardziej się denerwowałam. Włożyłam na siebie płaszcz i szalik,który również dostałam w prezencie.



Na moim zegarze właśnie wybiła punktualnie 18:00. Zbiegłam po schodach i udałam się do wyjścia jednak zatrzymała mnie moja mama. 
-Mój Boże,skarbie,wyglądasz ślicznie.-powiedziała z wrażenia zakrywając sobie usta ręką.
-Dziękuję mamo.-uśmiechnęłam się do niej,i spostrzegłam,że po jej policzkach spływają krople łez. Przytuliłam ją mocno do siebie.
-Mamo,nie płacz.-wyszeptałam jej do ucha.
Po chwili oderwała się ode mnie ocierając wierzchem dłoni mokre policzki.
-To ze szczęścia skarbie. Po prostu nie mogę uwierzyć,że jesteś już taka duża,wydaje mi się,że jeszcze wczoraj szłam z tobą na spacer w różowym wózeczku. Ten czas naprawdę leci zbyt szybko..
-Wiem mamuś,wiem..ale teraz naprawdę muszę już iść bo zaraz się spóźnię.
-Tak,wiem skarbie. Idź.Powodzenia.-powiedziała i ucałowała mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z domu. Widok,jaki przed nim zastałam wprawił mnie w osłupienie. Ścieżka przed moim domem cała była usłana płatkami róż. Nic nie rozumiejąc ruszyłam ich śladem. Dotarłam do niezwykle cichego zakątka na skraju lasu. Kiedy ślad się urwał spojrzałam przed siebie,a mym oczom ukazał się uśmiechnięty chłopak oparty o srebrne volvo. Nieśmiało postawiłam parę kroków na przód i dopiero wtedy zdołałam rozpoznać nadawcę prezentu. Czarujący uśmiech,czekoladowe,błyszczące tęczówki,wyjątkowa postawa ciała i ten znakomicie znany mi wyraz twarzy. Tym chłopakiem okazał się być Justin. Tak,Justin Bieber we własnej osobie. Więc to on był tym "tajemniczym wielbicielem"? Spodziewałam się każdego,ale nie jego. Nie po tym co zobaczyłam. Przecież on chodził z Kate! Więc dlaczego robił mi takie drogie prezenty i urządzał takie wspaniałe niespodzianki? Podeszłam bliżej i gdy stanęłam z nim twarzą w twarz dopiero ośmieliłam się odezwać.
-Co to wszystko ma znaczyć? W co ty grasz,Bieber?-spytałam surowym tonem.
-A może najpierw jakieś "Hej",albo chociaż "dziękuję"?-spytał chcąc zmienić temat na co wywróciłam oczami.
-Odpowiedz na moje pytanie.-powiedziałam twardo krzyżując ręce na piersi.
-Po prostu chciałem Ci zrobić niespodziankę.-odpowiedział obojętnie uśmiechając się.
-No a ten prezent?
-To ty nie wiesz? Przecież dzisiaj są mikołajki.-zaśmiał się.
-Wiem o tym-zmroziłam go spojrzeniem.-Co to wszystko ma znaczyć? Te drogie prezenty? Teraz to? Nie powinieneś iść z nią do Kate?
-Do Kate? Czemu?
-Hmm..no nie wiem...-udawałam zastanowienie- Bo to twoja dziewczyna?-wysyczałam kładąc znaczny nacisk na słowo "dziewczyna" na co szatyn wybuchnął gromkim śmiechem.
-Co cię tak śmieszy?-zapytałam zdezorientowana,a ten dalej śmiał się jak kompletny kretyn.
-Ale z Ciebie dureń,Bieber!-wrzasnęłam na cały głos i odwróciłam się z zamiarem powrotu do domu.
-Kate to nie jest moja dziewczyna!-w pewnym momencie usłyszałam krzyk szatyna na co natychmiast się odwróciłam. 
-Jak to? -zapytałam kompletnie zbita z tropu znów podchodząc do niego bliżej.
-Normalnie. Udawaliśmy związek,żeby jej były chłopak się od niej odczepił,a przy okazji,żeby wzbudzić w kimś zazdrość.-powiedział uśmiechając się łobuzersko.
-W kim?
-A,tego już Ci nie powiem,to moja słodka tajemnica.-powiedział puszczając mi oczko.-Wiedziałem,że będziesz w tym świetnie wyglądać,ale nie przypuszczałem,że aż tak.-powiedział drapiąc się po głowie na co się zaśmiałam. 
- Dziękuję Justin. To wspaniały prezent.-powiedziałam całując go w policzek.
-Wyjątkowy prezent dla wyjątkowo pięknej niewiasty.-mruknął mi do ucha a moje policzki nabrały znajomych odcieni brzoskwini. 
-Tylko głupio mi,że ja nie mam nic dla Ciebie..-zmieszałam się i uciekłam wzrokiem na bok.
-Ty tu jesteś. Niczego więcej nie chcę.-znów usłyszałam jego niezwykle seksowną chrypkę i poczułam jego charakterystycznie miarowy oddech na swoim uchu. Nie pozostało mi nic innego,więc tylko się uśmiechnęłam. 
- Dasz mi się gdzieś porwać?
-Tobie zawsze.-odparłam z lekkim uśmiechem na ustach. Justin otworzył przede mną drzwi pasażera,a ja posłusznie zajęłam miejsce obok kierowcy i zapięłam pas. Po chwili szatyn usiadł obok mnie i ruszył z piskiem opon.
-Dokąd mnie zabierasz?
-Dowiesz się w swoim czasie.-powiedział seksownie poruszając brwiami co wywołało u mnie kolejny napad śmiechu. Śmialiśmy się całą drogę i przestaliśmy dopiero wtedy gdy Justin zaparkował volvo w jakimś oddalonym o 10 km. miejscu od miasta. Odpięłam pasy i wysiadłam z pojazdu i po chwili Justin uczynił to samo. Podszedł do mnie od tyłu.
-Ufasz mi?-znów poczułam jego ciepły oddech na swoim ciele.
- Ufam.-odpowiedziałam nadzwyczaj pewnie i w tej samej chwili chłopak zasłonił mi oczy i zaczął gdzieś prowadzić. 
-Nie podglądaj.-zaśmiał się po drodze na co parsknęłam śmiechem.
Po mniej więcej 5 minutach drogi Justin wreszcie odsłonił mi oczy a ja stałam jak wryta. Po raz kolejny nie mogłam uwierzyć w to co widzę. To był dosłownie raj. Dookoła dzika przyroda,a tuż przede mną ukazał się wodospad i kilka skałek.

 Razem z Justinem zaczęliśmy po nich skakać aż w końcu znaleźliśmy się pod wodospadem i zaczęliśmy się chlapać niczym małe dzieci..dziwne,że woda jeszcze nie zamarzła,w końcu mamy grudzień,ale w sumie w tym roku jeszcze śniegu nie widziałam. Na bank będę chora,ale co tam. Kiedy wreszcie się ogarnęliśmy wyszliśmy na ląd,Justin złapał mnie za rekę i znów gdzieś prowadził. Tym razem moim oczom ukazał się miękki piasek i niezwykle piękne kamienie,które były ułożone na kształt serca,a na 2 starych płytach kamiennych były porozstawiane świece w tym samym kształcie. Podeszłam bliżej i jeszcze bardziej mnie zamurowało. (Nie sądziłam,że jest to w ogóle możliwe) W środku tego serca,ktoś (na pewno Justin) napisał na piasku " Seleno Marie Gomez,kocham Cię,czy zostaniesz moją dziewczyną?"
- No i co ty na to?-usłyszałam dobrze znany mi głos.
Odwróciłam się do niego przodem i pocałowałam go w usta.
-Czy taka odpowiedź wystarczy?-zapytałam z błyskiem w oku.
Chłopak z satysfakcją pokiwał głową i przyciągnął mnie do siebie,a ja poczułam w sobie tysiące..co ja gadam...miliony,miliardy motylków. Po raz pierwszy od dłuższego czasu byłam naprawdę szczęśliwa. Po chwili nasze usta złączyły się w przepełnionym miłością,namiętnym pocałunku.


****

Cześć i czołem! Umm..co myślicie o tym rozdziale? Chciałam,żeby wyszedł idealnie,ponieważ być może to najważniejszy rozdział w tym opowiadaniu. Mam nadzieję,że Wam się spodoba,chociaż mi samej on się nie bardzo podoba,ale ja już tak mam.;) Liczę na wasze szczere opinie. Pozdrawiam.;*

Wasza Madzia.<33

Czytasz=Komentujesz.