"Była bez wątpienia wyjątkowa.."
Justin's POV:
Siedziałem u mojego kumpla przy barze stukając palcami o blat. Wziąłem jeszcze łyka mocnej whisky i głośno odstawiłem kieliszek. Przesuwałem wzrokiem po imprezujących szukając tej zajebistej dziewczyny. Ma na imię chyba Selena. Ona jest taka...pociągająca. Te oczy,usta,jej delikatne i słodkie ciało...ech...wszystko jest takie cholernie idealne i dopasowane. Aż trudno uwierzyć,że zaliczyłem już tyle dziewczyn a żadna jeszcze aż tak mi się nie spodobała.
-Kurwa,no gdzie ona jest?-warknąłem sam do siebie i poderwałem się z miejsca. Wyszedłem z ogromnego salonu i dopadła mnie kolejna chmura dymu tytoniowego. Zacząłem jej szukać po całej willi,jednak za cholerę nie mogłem jej znaleźć. Zbiegłem pędem po schodach i wpadłem do kuchni.
-Co tu się kurwa dzieje? -spytałem gdy tylko moja noga przekroczyła próg wspomnianego pomieszczenia. Tam zastałem kilka facetów,których ledwo co kojarzyłem. Rozejrzałem się a na środku leżała ta dziewczyna. Jej włosy były roztrzepane,leżała na ziemi zwinięta w kulkę a jej sukienka była strasznie pognieciona.
-SEL!-wrzasnąłem momentalnie i podbiegłem do dziewczyny. Złapałem ją mocno w tali i podniosłem ją do pozycji siedzącej. Dziewczyna była wyraźnie zdezorientowana. Spojrzałem na jej twarz. Była trupio blada i miała wielkie wory pod oczami jednak i tak była nieskazitelnie piękna. Powoli podniosła rękę z ziemi i poprawiła swoje włosy. Wściekły poderwałem się z ziemi a Selena w tym momencie znowu opadła bezwładnie na ziemię. Jeżeli to co ja myślę to prawda to kurwa nie ręczę za siebie. Dopadłem pierwszego lepszego z nich i rzuciłem nim o ścianę. Reszta zaczęła się do mnie zbliżać jednak miałem to w nosie. Byłem taki wkurzony,że chciałem tylko im wszystkim przywalić za to,że którykolwiek z nich śmiał ją tylko dotknąć. Co się ze mną u licha dzieje? Dlaczego mi na niej tak bardzo zależy? Czyżbym ja się...? Nie! To idiotyczne! Justin Bieber przecież nigdy się nie zakochał i się nie zakocha! Jestem przecież tylko typem imprezowicza,który wyrywa tylko laski po kolei tylko po to,żeby się z nimi przespać,nie nadaję się do stałych związków! Nie mam żadnych uczuć wyższych,taka jest niestety smutna prawda. Dopadłem tego idiotę złapałem go za przód koszuli i jeszcze raz rzuciłem nim o ścianę. Przystawiłem mu do ryja zaciśniętą pięść.
-Co jej zrobiliście?!-wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
-Wyluzuj chłopie..-mruknął. Był całkowicie najebany,jeszcze raz rzuciłem nim o ścianę.
-Pytam się co jej zrobiliście!-warknąłem na cały głos.
-Wciągała nosem i trochę przesadziła,Boże...wyluzuj chłopie...
-I wy jej na to pozwoliliście?! Popierdoliło was?!
-Sama chciała..
-Akurat,już to widzę...spierdalać mi stąd!-zacząłem wszystkich wywalać z kuchni i kiedy wreszcie uporałem się z ostatnim znowu podbiegłem do dziewczyny. Ponownie złapałem ją za biodra i podniosłem ją. Zachwiała się,jednak w porę zareagowałem i mocniej ją objąłem. Wyszło tak,że wylądowała na moim torsie. Nasze twarze dzieliły zaledwie kilka centymetrów. Jej policzki nabrały odcieniu delikatnej brzoskwini. Była taka urocza,że aż mi się lżej na duszy zrobiło. Po plecach przeszły mnie dziwne dreszcze. Po chwili speszona spuściła wzrok i próbowała się podnieść jednak i tym razem jej się to nie udało. Naprawdę musiała z tym przesadzić. Sam wstałem z ziemi i podałem jej ręce. Kiedy je chwyciła mocno podciągnąłem ją do góry i wreszcie stanęła na własnych nogach. Znów staliśmy w dość krępującej pozie. Byliśmy stanowczo za blisko siebie. Pomiędzy nami nie było żadnego odstępu. Jej delikatne ręce spoczęły na moim torsie,a moje ramiona oplotły jej talię. Spojrzała mi w oczy i delikatnie się uśmiechnęła. Nie mogłem już dłużej wytrzymać więc uchyliłem się i musnąłem jej magiczne wargi. Dotknąłem ich zaledwie w ułamku sekundy a i tak już byłem w stanie poczuć ich smak. Był nieziemski. Jeszcze żadna nie miała takich cudownych ust jak ona. Była bez wątpienia wyjątkowa. Oblizałem wargi chcąc jeszcze raz poczuć ten słodki smak.
-Dziękuję.-wyszeptała,a jej rumieniec nabrał wyraźniejszych kolorów.
-Nie ma za co.-szepnąłem jej do ucha,a następnie odgarnąłem kosmyk włosów,który przed chwilą opadł jej na twarz. Spojrzała mi jeszcze raz w oczy i chwiejąc się zaczęła iść w stronę wyjścia. Ruszyłem za nią i złapałem ją za nadgarstek.
-Poczekaj.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie z zapytaniem w oczach.
-Przejdziemy się? To Ci dobrze zrobi.
Selena z uśmiechem pokiwała głową. Również się do niej uśmiechnąłem i obejmując ją w pasie,aby nie upadła wyprowadziłem ją z budynku. Weszliśmy na jedną z alejek parku i zaczęliśmy spacerować. Wyglądało to pewnie tak jakbyśmy byli parą. Niestety my nawet się w ogóle nie znamy,jednak ja wiem jedno. Nigdy nie pozwolę jej cierpieć. Nigdy jej nie wykorzystam,nie zranię. Nie wybaczyłbym sobie do końca życia gdyby wylała przeze mnie chociaż jedną łzę.
-Oddychaj głęboko.-poleciłem jej z uśmiechem a ona jak na rozkaz zaczęła brać głębokie i wolne oddechy. Sam też zacząłem głęboko oddychać rozkoszując się nie tyle zapachem natury,co zapachem jej niesamowitych perfum,były cudowne tak samo jak ona.
-Lepiej Ci?-spytałem kiedy przeszliśmy już spory kawałek drogi.
-Tak,o wiele lepiej. Dziękuję.-odpowiedziała.
- Nie ma za co..usiądziemy?-spytałem wskazując na małą ławeczkę stojącą pod wielkim dębem.
Brunetka z uśmiechem pokiwała głową i po chwili usiedliśmy razem na ławce.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Oczywiście.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo...bo oni mnie do tego namawiali,a ja...ja nie chciałam wyjść na mięczaka...jak zwykle...nie chciałam robić kłopotu,przepraszam..-powiedziała ze skruchą a po chwili na jej policzku dostrzegłem malutką świecącą łezkę. Natychmiast czule ją otarłem.
-Rozumiem. Chciałaś czuć się doceniona,prawda?
-Dokładnie. Ty też tak miałeś?
-Tak...parę lat temu też tego spróbowałem,jednak nie było ze mną aż tak źle jak z Tobą.
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem i zamyśliła się.
-Tak w ogóle...jestem Justin...wybacz,nie miałem okazji oficjalnie się przedstawić..
-Nic nie szkodzi. Miło mi Cię poznać Justin...ja jestem Selena,ale możesz mi mówić Sel lub Selly.
-Mi też jest bardzo miło. Tak więc Sel...możesz mi coś obiecać?
-Hmm...no dobrze,a co?
-Nigdy więcej tego nie bierz. Nawet nie wyobrażasz sobie co to za gówno..
-Dobrze...postaram się.
Uśmiechnąłem się do dziewczyny i zamyśliłem się dość głęboko.
****
-To ja już będę szła..-powiedziała Sel i wstała z ławki tym samym wyrywając mnie z rozmyślań.
-Poczekaj chwilę!-poderwałem się z ławki jak poparzony.
-Tak?-spytała odwracając się.
-Mogłabyś podać mi swój numer telefonu?
-Chętnie,ale nie mam kartki ani długopisu...-zaśmiała się dźwięcznie
Niby nic nie było w tym śmiesznego,ale jak słyszałem jej donośny i radosny śmiech aż samemu chciało mi się śmiać,czy to było normalne? Chyba nie do końca,ale chcąc nie chcąc również zacząłem się śmiać. Następnie wyciągnąłem telefon z kieszeni i podałem jej go.
-Wpisz mi tutaj swój numer.-powiedziałem puszczając jej oczko.
Zręcznie wstukała kilka cyfr i oddała mi moją własność. Zapisałem numer jako "Selly.<3" i schowałem komórkę do kieszeni.
-Zadzwonię do Ciebie.-powiedziałem z uśmiechem.
-Okej. Będę czekała.-odpowiedziała uśmiechając się uroczo.
-SELENA!!!!!!!-usłyszeliśmy z oddali czyjś krzyk.
Selena rozejrzała się po okolicy.
-Oj,wybacz Justin,muszę już iść,przyjaciółka mnie woła.
-Rozumiem...idź...do jutra,Selly.
-Pa,Justin. Jeszcze raz dziękuję. -powiedziała i nieśmiało musnęła mój policzek. No i znowu te dziwne mrowienie w karku. Chyba za dużo dzisiaj wypiłeś,Bieber...-skarciłem się w myślach.
-Pa.-odpowiedziałem po chwili jednak dziewczyna zdążyła już odbiec. Z uśmiechem na ustach odprowadzałem wzrokiem sylwetkę dziewczyny....
****
Cześć i czołem! ;*** A oto 5 rozdział. Tak wiem,strasznie się ślimaczę,ale chcę być w miarę zadowolona z tego co napiszę zanim coś opublikuję dlatego sprawdzam wszystko z 10 razy i zazwyczaj prawie wszystko poprawiam..mam nadzieję,że mi to wybaczycie. I bardzo proszę,żeby WSZYSCY którzy to czytają pozostawiali jakiejś komentarze,nie muszą być długie,wystarczy tylko jedno słowo lub nawet jakaś minka. To zajmie wam tylko parę sekund,a mi sprawi ogromną radość. Liczę na Was! ;***
Wasza MaDzIa.<33 ;***
CZYTASZ-KOMENTUJESZ.