piątek, 30 sierpnia 2013

Five.

"Była bez wątpienia wyjątkowa.."


Justin's POV:

Siedziałem u mojego kumpla przy barze stukając palcami o blat. Wziąłem jeszcze łyka mocnej whisky i głośno odstawiłem kieliszek. Przesuwałem wzrokiem po imprezujących szukając tej zajebistej dziewczyny. Ma na imię chyba Selena. Ona jest taka...pociągająca. Te oczy,usta,jej delikatne i słodkie ciało...ech...wszystko jest takie cholernie idealne i dopasowane. Aż trudno uwierzyć,że zaliczyłem już tyle dziewczyn a żadna jeszcze aż tak mi się nie spodobała. 

-Kurwa,no gdzie ona jest?-warknąłem sam do siebie i poderwałem się z miejsca. Wyszedłem z ogromnego salonu i dopadła mnie kolejna chmura dymu tytoniowego. Zacząłem jej szukać po całej willi,jednak za cholerę nie mogłem jej znaleźć. Zbiegłem pędem po schodach i wpadłem do kuchni.

-Co tu się kurwa dzieje? -spytałem gdy tylko moja noga przekroczyła próg wspomnianego pomieszczenia. Tam zastałem kilka facetów,których ledwo co kojarzyłem. Rozejrzałem się a na środku leżała ta dziewczyna. Jej włosy były roztrzepane,leżała na ziemi zwinięta w kulkę a jej sukienka była strasznie pognieciona.
-SEL!-wrzasnąłem momentalnie i podbiegłem do dziewczyny. Złapałem ją mocno w tali i podniosłem ją do pozycji siedzącej. Dziewczyna była wyraźnie zdezorientowana. Spojrzałem na jej twarz. Była trupio blada i miała wielkie wory pod oczami jednak i tak była nieskazitelnie piękna. Powoli podniosła rękę z ziemi i poprawiła swoje włosy. Wściekły poderwałem się z ziemi a Selena w tym momencie znowu opadła bezwładnie na ziemię. Jeżeli to co ja myślę to prawda to kurwa nie ręczę za siebie. Dopadłem pierwszego lepszego z nich i rzuciłem nim o ścianę. Reszta zaczęła się do mnie zbliżać jednak miałem to w nosie. Byłem taki wkurzony,że chciałem tylko im wszystkim przywalić za to,że którykolwiek z nich śmiał ją tylko dotknąć. Co się ze mną u licha dzieje? Dlaczego mi na niej tak bardzo zależy? Czyżbym ja się...? Nie! To idiotyczne! Justin Bieber przecież nigdy się nie zakochał i się nie zakocha! Jestem przecież tylko typem imprezowicza,który wyrywa tylko laski po kolei tylko po to,żeby się z nimi przespać,nie nadaję się do stałych związków! Nie mam żadnych uczuć wyższych,taka jest niestety smutna prawda. Dopadłem tego idiotę złapałem go za przód koszuli i jeszcze raz rzuciłem nim o ścianę. Przystawiłem mu do ryja zaciśniętą pięść.
-Co jej zrobiliście?!-wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
-Wyluzuj chłopie..-mruknął. Był całkowicie najebany,jeszcze raz rzuciłem nim o ścianę. 
-Pytam się co jej zrobiliście!-warknąłem na cały głos.
-Wciągała nosem i trochę przesadziła,Boże...wyluzuj chłopie...
-I wy jej na to pozwoliliście?! Popierdoliło was?!
-Sama chciała..
-Akurat,już to widzę...spierdalać mi stąd!-zacząłem wszystkich wywalać z kuchni i kiedy wreszcie uporałem się z ostatnim znowu podbiegłem do dziewczyny. Ponownie złapałem ją za biodra i podniosłem ją. Zachwiała się,jednak w porę zareagowałem i mocniej ją objąłem. Wyszło tak,że wylądowała na moim torsie. Nasze twarze dzieliły zaledwie kilka centymetrów. Jej policzki nabrały odcieniu delikatnej brzoskwini. Była taka urocza,że aż mi się lżej na duszy zrobiło. Po plecach przeszły mnie dziwne dreszcze. Po chwili speszona spuściła wzrok i próbowała się podnieść jednak i tym razem jej się to nie udało. Naprawdę musiała z tym przesadzić. Sam wstałem z ziemi i podałem jej ręce. Kiedy je chwyciła mocno podciągnąłem ją do góry i wreszcie stanęła na własnych nogach. Znów staliśmy w dość krępującej pozie. Byliśmy stanowczo za blisko siebie. Pomiędzy nami nie było żadnego odstępu. Jej delikatne ręce spoczęły na moim torsie,a moje ramiona oplotły jej talię. Spojrzała mi w oczy i delikatnie się uśmiechnęła. Nie mogłem już dłużej wytrzymać więc uchyliłem się i musnąłem jej magiczne wargi. Dotknąłem ich zaledwie w ułamku sekundy a i tak już byłem w stanie poczuć ich smak. Był nieziemski. Jeszcze żadna nie miała takich cudownych ust jak ona. Była bez wątpienia wyjątkowa. Oblizałem wargi chcąc jeszcze raz poczuć ten słodki smak. 
-Dziękuję.-wyszeptała,a jej rumieniec nabrał wyraźniejszych kolorów.
-Nie ma za co.-szepnąłem jej do ucha,a następnie odgarnąłem kosmyk włosów,który przed chwilą opadł jej na twarz. Spojrzała mi jeszcze raz w oczy i chwiejąc się zaczęła iść w stronę wyjścia. Ruszyłem za nią i złapałem ją za nadgarstek. 
-Poczekaj.
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała na mnie z zapytaniem w oczach.
-Przejdziemy się? To Ci dobrze zrobi.
Selena z uśmiechem pokiwała głową. Również się do niej uśmiechnąłem i obejmując ją w pasie,aby nie upadła wyprowadziłem ją z budynku. Weszliśmy na jedną z alejek parku i zaczęliśmy spacerować. Wyglądało to pewnie tak jakbyśmy byli parą. Niestety my nawet się w ogóle nie znamy,jednak ja wiem jedno. Nigdy nie pozwolę jej cierpieć. Nigdy jej nie wykorzystam,nie zranię. Nie wybaczyłbym sobie do końca życia gdyby wylała przeze mnie chociaż jedną łzę.
-Oddychaj głęboko.-poleciłem jej z uśmiechem a ona jak na rozkaz zaczęła brać głębokie i wolne oddechy. Sam też zacząłem głęboko oddychać rozkoszując się nie tyle zapachem natury,co zapachem jej niesamowitych perfum,były cudowne tak samo jak ona.
-Lepiej Ci?-spytałem kiedy przeszliśmy już spory kawałek drogi. 
-Tak,o wiele lepiej. Dziękuję.-odpowiedziała.
- Nie ma za co..usiądziemy?-spytałem wskazując na małą ławeczkę stojącą pod wielkim dębem.
Brunetka z uśmiechem pokiwała głową i po chwili usiedliśmy razem na ławce.
-Mogę Cię o coś zapytać?
-Oczywiście.
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Bo...bo oni mnie do tego namawiali,a ja...ja nie chciałam wyjść na mięczaka...jak zwykle...nie chciałam robić kłopotu,przepraszam..-powiedziała ze skruchą a po chwili na jej policzku dostrzegłem malutką świecącą łezkę. Natychmiast czule ją otarłem.
-Rozumiem. Chciałaś czuć się doceniona,prawda?
-Dokładnie. Ty też tak miałeś?
-Tak...parę lat temu też tego spróbowałem,jednak nie było ze mną aż tak źle jak z Tobą.
Dziewczyna pokiwała głową ze zrozumieniem i zamyśliła się.
-Tak w ogóle...jestem Justin...wybacz,nie miałem okazji oficjalnie się przedstawić..
-Nic nie szkodzi. Miło mi Cię poznać Justin...ja jestem Selena,ale możesz mi mówić Sel lub Selly.
-Mi też jest bardzo miło. Tak więc Sel...możesz mi coś obiecać?
-Hmm...no dobrze,a co?
-Nigdy więcej tego nie bierz. Nawet nie wyobrażasz sobie co to za gówno..
-Dobrze...postaram się. 
Uśmiechnąłem się do dziewczyny i zamyśliłem się dość głęboko.

****

-To ja już będę szła..-powiedziała Sel i wstała z ławki tym samym wyrywając mnie z rozmyślań. 
-Poczekaj chwilę!-poderwałem się z ławki jak poparzony.
-Tak?-spytała odwracając się.
-Mogłabyś podać mi swój numer telefonu?
-Chętnie,ale nie mam kartki ani długopisu...-zaśmiała się dźwięcznie
Niby nic nie było w tym śmiesznego,ale jak słyszałem jej donośny i radosny śmiech aż samemu chciało mi się śmiać,czy to było normalne? Chyba nie do końca,ale chcąc nie chcąc również zacząłem się śmiać. Następnie wyciągnąłem telefon z kieszeni i podałem jej go.
-Wpisz mi tutaj swój numer.-powiedziałem puszczając jej oczko.
Zręcznie wstukała kilka cyfr i oddała mi moją własność. Zapisałem numer jako "Selly.<3" i schowałem komórkę do kieszeni.
-Zadzwonię do Ciebie.-powiedziałem z uśmiechem.
-Okej. Będę czekała.-odpowiedziała uśmiechając się uroczo.
-SELENA!!!!!!!-usłyszeliśmy z oddali czyjś krzyk.
Selena rozejrzała się po okolicy.
-Oj,wybacz Justin,muszę już iść,przyjaciółka mnie woła.
-Rozumiem...idź...do jutra,Selly.
-Pa,Justin. Jeszcze raz dziękuję. -powiedziała i nieśmiało musnęła mój policzek. No i znowu te dziwne mrowienie w karku. Chyba za dużo dzisiaj wypiłeś,Bieber...-skarciłem się w myślach.
-Pa.-odpowiedziałem po chwili jednak dziewczyna zdążyła już odbiec. Z uśmiechem na ustach odprowadzałem wzrokiem sylwetkę dziewczyny....


****

Cześć i czołem! ;*** A oto 5 rozdział. Tak wiem,strasznie się ślimaczę,ale chcę być w miarę zadowolona z tego co napiszę zanim coś opublikuję dlatego sprawdzam wszystko z 10 razy i zazwyczaj prawie wszystko poprawiam..mam nadzieję,że mi to wybaczycie. I bardzo proszę,żeby WSZYSCY którzy to czytają pozostawiali jakiejś komentarze,nie muszą być długie,wystarczy tylko jedno słowo lub nawet jakaś minka. To zajmie wam tylko parę sekund,a mi sprawi ogromną radość. Liczę na Was! ;***

Wasza MaDzIa.<33 ;***


CZYTASZ-KOMENTUJESZ.


wtorek, 20 sierpnia 2013

Four.

"Wyluzuj,mała..."


Od kiedy zobaczyłam tamtego chłopaka zupełnie nie mogłam się otrząsnąć. Cały czas przed oczami miałam twarz i przede wszystkim oczy tego chłopaka,Justina jak mniemam. To niewiarygodne,że on tak mnie omotał. Tylko przez 5 sekund utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy a ja już nie jestem w stanie o nim zapomnieć. Jestem dziwna,co? 

Dopiero dzwonek przywołał mnie na ziemię. Z nieobecnym wzrokiem poszłam z Demi do klasy. Pierwsza była biologia. Yhh...jak ja nie lubię tego przedmiotu. Na co komu wiedzieć jak jest zbudowana komórka zwierzęca? Nie rozumiem tego,i zapewne nigdy tego nie zrozumiem. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy naszą ławkę. Justin akurat siedział obok w środkowym rzędzie i miał skwaszoną minę. Wzruszyłam ramionami i w tym samym momencie weszła pani Thomson,czyli nauczycielka biologii i zarazem najgorszy nauczyciel w całej szkole. Potrafiła zrezygnować z prowadzenia tematu i przepytać całą klasę kiedy tylko ktoś się odezwał,dlatego cała klasa na tej lekcji siedziała cicho jak zaklęta. Rozpakowałam się i nagle przeszył mnie ciepły dreszcz. Takiego uczucia nie doznałam jeszcze nigdy w życiu. Nie wiedziałam skąd to się wzięło. Z braku nikotyny? Nie sądzę. Kiedyś wytrzymałam bite 6 godzin bez palenia i jedyne co odczuwałam to te cholerne wiercenie w żołądku. Niekontrolowanie spojrzałam w bok i mnie zatkało. Justin również patrzył na mnie i uśmiechał się lekko. Speszona szybko uciekłam wzrokiem w inną stronę. Nauczycielka zaczęła coś gadać i pisać coś na tablicy. Jednak ja nie byłam w stanie skupić się na lekcji. Byłam kompletnie rozkojarzona nawet nie wiem z jakiego powodu. Poczułam,że się pocę,a przecież w klasie była klimatyzacja a poza tym nie było dzisiaj gorąco. Serce biło mi trzy razy szybciej niż normalnie. Co się ze mną dzieje? Nigdy w życiu tak się nie czułam. Nagle mój wzrok znów powędrował na trzecią ławkę w środkowym rzędzie. Justin nadal patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Uśmiechnęłam się do niego,jednak natychmiast tego pożałowałam,bo odwrócił ode mnie wzrok i zaczął pisać coś na karteczce. Po chwili podał mi ją,jednak nie umknęło to uwadze Thomson,która natychmiast wezwała Justina do odpowiedzi. Ten jakby nigdy nic wstał z ławki i twardym krokiem zaczął iść w stronę tablicy. Kiedy przechodził obok mnie przejechał lekko ręką po moim ramieniu,a przez moje ciało ponownie przeszedł dreszcz tylko milion razy mocniejszy niż wcześniej. Zauważyłam,że Bieber uśmiecha się pod nosem. Czy on mnie podrywał? Niestety jest to całkiem prawdopodobne. Drżącymi palcami rozwinęłam karteczkę,którą mi podał.

Hej,piękna. Spotkajmy się po lekcji na dworze obok boiska do kosza.<3-przeczytałam w myślach i przełknęłam głośno ślinę. 
-Będzie ciekawie..-pomyślałam. 

****

Po lekcjach opuściłam wraz z Demi budynek szkolny. Zostałam zaproszona na imprezę,którą organizuje kumpel Justina. To w tej sprawie chciał się ze mną wtedy spotkać na tym boisku. Niechętnie zgodziłam się. Oczywiście pozwolił mi przyjść z Demi.  Miałam tylko jeden problem. Muszę uzyskać jakieś alibi,ponieważ mama za żadne skarby nie puści mnie na tą imprezę,no i jest jeszcze drugi problem. Oczywiście nie miałam się w co ubrać. Dosłownie. Żadne z moich łachmanów ani trochę nie nadawało się na żadną imprezę. Nie pozostaje mi nic innego jak wyżalić się przyjaciółce. 

-Dem?
-Hmm...?
-Słuchaj,bo mam taki mały problem,a właściwie to dwa problemy...
-Nie dam Ci papierosa..-mruknęła i odwróciła głowę w inną stronę.
-Nie o to chodzi!
-Taak? W takim razie o co?
-No o to,że..po pierwsze,nie wiem co mam powiedzieć mamie,a po drugie nie mam się w co ubrać na tą imprezę...
-Aa..o to chodzi,ale na szczęście masz genialną przyjaciółkę,która już wszystko zaplanowała.
-Hęę? Możesz wyrażać się jaśniej?
-No dobra,tak więc teraz idziemy prosto do mnie. Chata jest wolna aż do jutra bo rodzice z siostrami pojechali do dziadków i wrócą dopiero jutro ok.10:00. Twojej mamie powiemy,że nocujesz dzisiaj u mnie,a jeżeli chodzi o ciuchy to bez obaw. W szafie Dallas na pewno znajdziemy coś odpowiedniego.
-Demi..jesteś GENIALNA!-wrzasnęłam jak wariatka na całą ulicę i rzuciłam jej się na szyję. 
-Wiem.-przyznała z dumą moja przyjaciółka.

****

Kiedy doszliśmy do domu brunetki zadzwoniłam do mamy i zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami skłamałam,że nocuję dzisiaj w domu rodziny Lovato. Oczywiście mama zgodziła się. Na razie wszystko szło jak z płatka. Mam tylko nadzieję,że nic się nie wyda,bo mama by mi tego nie darowała. Ma wystarczająco dużo problemów z ojcem,więc po co mam dokładać do tego jeszcze swoje pięć groszy? Weszłyśmy do środka i od razu udałyśmy się do pokoju starszej siostry Dem. Otworzyłyśmy jej wielką szafę. Faktycznie,strojów jej nie brakowało. Zaczęłyśmy generalny przegląd szafy,aż wreszcie każda z nas znalazła tam coś dla siebie. Przebrałyśmy się w wybrane stroje oraz zrobiłyśmy sobie makijaż i fryzury. 

Mój zestaw wyglądał tak:
Natomiast Demi tak:




Kiedy skończyłyśmy owe przygotowania zaczęłyśmy przeglądać się w lustrze. Byłyśmy w pełni zadowolone z osiągniętego efektu. 

-Hohoho,Sell wyglądasz ekstra! Naprawdę dobrze Ci w czerwonym. 
-Dzięki Dem. Ty też wyglądasz super,naprawdę pasuje Ci kolor czarny.
-Spodobasz się Justinowi.
-Hęę? Czemu o nim wspomniałaś?
-No Sell...przestań. Przecież widzę co się święci.
-Przestań Demi. Za bardzo ponosi Cię wyobraźnia. Chodź idziemy bo zaraz się spóźnimy.
Chwyciłyśmy torebki,również pożyczone od Dallas wyszłyśmy z domu i udałyśmy się pod wskazany adres. Byłam strasznie podjarana sama nie wiem czym. Może to dlatego,że po raz pierwszy jestem zaproszona na mega imprezę,a nie na jakiejś denne przyjęcie urodzinowe dla dzieci. Miałam tylko nadzieję,że nie zrobię z siebie pośmiewiska. Po 20 minutach doszłyśmy pod wskazany adres. Już na zewnątrz było słychać mega głośną muzykę,a przez okna ulatniał się dym papierosowy. Kiedy tylko dotarł do moich nozdrzy poczułam w brzuchu znajome wiercenie. Jeżeli ja zaraz nie zapalę to nie wytrzymam. Zacisnęłam dłonie w pięści chcąc się opanować,jednak to nic nie pomagało. Dem zauważyła co się ze mną dzieje,ponieważ już po chwili poczułam jej dłoń na swoim ramieniu. Szybko zepchnęłam ją z siebie i bez pukania weszłam do budynku. Przerażona Demi wparowała tam zaraz po mnie. Akurat w korytarzu stał Justin ze swoim kumplem. Kiedy mnie ujrzał zagwizdał a ja poczułam,że moje policzki nabierają znajomych kolorów. Nic nie poradzę na to,że z natury jestem osobą wstydliwą. Szatyn paląc szwajcarskie cygaro podszedł do mnie i odgarnął mi włosy za ucho. 

-Wyglądasz...bardzo seksownie.-szepnął mi do ucha,a ja jeszcze bardziej się zawstydziłam.'
-Dzięki...ty...ty też..-powiedziałam jąkając się przy tym.
Chłopak uśmiechnął się lekko. Spojrzałam w bok,jednak nie ujrzałam Demi,zauważyłam,że już flirtuje z nią kumpel Justina,a jej najwyraźniej się to podoba. 
-Chcesz?-spytał Justin podając mi swoje cygaro.
-Mhm..-mruknęłam biorąc cygaro od chłopaka i po chwili zaciągnęłam się czarodziejskim dymem. Poczułam się taka rozluźniona jakbym przed chwila wyszła z jakiegoś mega odprężającego zabiegu w spa. 
-Smakuje Ci?
Nieśmiało pokiwałam głową na tak a chłopak się zaśmiał. Zaprowadził mnie do salonu gdzie  była reszta gości. Przedstawił mnie wszystkim i zaczęła się impreza. 

Bawiłam się znakomicie do pewnego momentu. Spora część towarzystwa gdzieś się zmyła więc postanowiłam pobawić się w detektywa i zaczęłam i szukać. Szukałam ich chyba dosłownie w całym pomieszczeniu,jednak znalazłam ich w ostatnim jaki sprawdziłam. W kuchni jak mniemam. Spora część chłopaków stała przy blacie i coś robiła. Podeszłam bliżej aby zobaczyć co oni robią. Na moje nieszczęście zauważyli,że im się przyglądam.
-Cześć laska,chcesz spróbować?
Dopiero teraz zauważyłam,że na blacie leży jakiś biały proszek. 
Chwiejąc się na wielkich szpilkach podeszłam bliżej.
-Wyluzuj,mała..-burknął pijany facet.
-D-d-dobra..
-Robiłaś już to kiedyś?
Pokiwałam głową na nie.
-Najwyższy czas zacząć. Nachyl się i po prostu weź wdech nosem. 
Przystosowałam się do tej rady,jednak wdech wzięłam chyba odrobinę za duży.
-Odważnie.-skomentował jeden z kolesi.
-Spróbuj jeszcze raz.-dodał inny.
Posłuchałam go bo nie chciałam wyjść na mięczaka. Wzięłam kolejny wdech. 
-Twarda.
Więc spróbowałam jeszcze raz. Tym razem chyba jednak przegięłam bo zaczęło ostro mi się kręcić w głowie. Złapałam się za nią jednak było już za późno. W oka mgnieniu runęłam na ziemię.
-Co tu się kurwa dzieje?-usłyszałam znajomy głos.-SEL!-usłyszałam krzyk i poczułam,jak silne ramiona obejmują moją talię...


******

Hej miśki! :D A oto obiecany wcześniej rozdział. Chyba mi nie wyszedł,ponieważ podczas tego wyjazdu wyszłam trochę z wprawy. Mam jednak nadzieję,że mi wybaczycie.<33

Tak więc czytajcie i komentujcie.

Trzymajcie się i do nn.<3

Wasza Madzia.<3 ;***




Czytasz-Komentujesz.







 

WRÓCIŁAM!!!!!

Hej kochani! <3 Piszę do Was,ponieważ wczoraj wróciłam ze swoich długich wakacji.:) Jestem już odpoczęta i postaram się dzisiaj dodać kolejny rozdział.:) Mam nadzieję,że jeszcze ktoś to czyta.;*



Pozdrawiam Was.<333

Wasza MaDzIa.<3 ;*