wtorek, 20 sierpnia 2013

Four.

"Wyluzuj,mała..."


Od kiedy zobaczyłam tamtego chłopaka zupełnie nie mogłam się otrząsnąć. Cały czas przed oczami miałam twarz i przede wszystkim oczy tego chłopaka,Justina jak mniemam. To niewiarygodne,że on tak mnie omotał. Tylko przez 5 sekund utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy a ja już nie jestem w stanie o nim zapomnieć. Jestem dziwna,co? 

Dopiero dzwonek przywołał mnie na ziemię. Z nieobecnym wzrokiem poszłam z Demi do klasy. Pierwsza była biologia. Yhh...jak ja nie lubię tego przedmiotu. Na co komu wiedzieć jak jest zbudowana komórka zwierzęca? Nie rozumiem tego,i zapewne nigdy tego nie zrozumiem. Weszłyśmy do klasy i zajęłyśmy naszą ławkę. Justin akurat siedział obok w środkowym rzędzie i miał skwaszoną minę. Wzruszyłam ramionami i w tym samym momencie weszła pani Thomson,czyli nauczycielka biologii i zarazem najgorszy nauczyciel w całej szkole. Potrafiła zrezygnować z prowadzenia tematu i przepytać całą klasę kiedy tylko ktoś się odezwał,dlatego cała klasa na tej lekcji siedziała cicho jak zaklęta. Rozpakowałam się i nagle przeszył mnie ciepły dreszcz. Takiego uczucia nie doznałam jeszcze nigdy w życiu. Nie wiedziałam skąd to się wzięło. Z braku nikotyny? Nie sądzę. Kiedyś wytrzymałam bite 6 godzin bez palenia i jedyne co odczuwałam to te cholerne wiercenie w żołądku. Niekontrolowanie spojrzałam w bok i mnie zatkało. Justin również patrzył na mnie i uśmiechał się lekko. Speszona szybko uciekłam wzrokiem w inną stronę. Nauczycielka zaczęła coś gadać i pisać coś na tablicy. Jednak ja nie byłam w stanie skupić się na lekcji. Byłam kompletnie rozkojarzona nawet nie wiem z jakiego powodu. Poczułam,że się pocę,a przecież w klasie była klimatyzacja a poza tym nie było dzisiaj gorąco. Serce biło mi trzy razy szybciej niż normalnie. Co się ze mną dzieje? Nigdy w życiu tak się nie czułam. Nagle mój wzrok znów powędrował na trzecią ławkę w środkowym rzędzie. Justin nadal patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Uśmiechnęłam się do niego,jednak natychmiast tego pożałowałam,bo odwrócił ode mnie wzrok i zaczął pisać coś na karteczce. Po chwili podał mi ją,jednak nie umknęło to uwadze Thomson,która natychmiast wezwała Justina do odpowiedzi. Ten jakby nigdy nic wstał z ławki i twardym krokiem zaczął iść w stronę tablicy. Kiedy przechodził obok mnie przejechał lekko ręką po moim ramieniu,a przez moje ciało ponownie przeszedł dreszcz tylko milion razy mocniejszy niż wcześniej. Zauważyłam,że Bieber uśmiecha się pod nosem. Czy on mnie podrywał? Niestety jest to całkiem prawdopodobne. Drżącymi palcami rozwinęłam karteczkę,którą mi podał.

Hej,piękna. Spotkajmy się po lekcji na dworze obok boiska do kosza.<3-przeczytałam w myślach i przełknęłam głośno ślinę. 
-Będzie ciekawie..-pomyślałam. 

****

Po lekcjach opuściłam wraz z Demi budynek szkolny. Zostałam zaproszona na imprezę,którą organizuje kumpel Justina. To w tej sprawie chciał się ze mną wtedy spotkać na tym boisku. Niechętnie zgodziłam się. Oczywiście pozwolił mi przyjść z Demi.  Miałam tylko jeden problem. Muszę uzyskać jakieś alibi,ponieważ mama za żadne skarby nie puści mnie na tą imprezę,no i jest jeszcze drugi problem. Oczywiście nie miałam się w co ubrać. Dosłownie. Żadne z moich łachmanów ani trochę nie nadawało się na żadną imprezę. Nie pozostaje mi nic innego jak wyżalić się przyjaciółce. 

-Dem?
-Hmm...?
-Słuchaj,bo mam taki mały problem,a właściwie to dwa problemy...
-Nie dam Ci papierosa..-mruknęła i odwróciła głowę w inną stronę.
-Nie o to chodzi!
-Taak? W takim razie o co?
-No o to,że..po pierwsze,nie wiem co mam powiedzieć mamie,a po drugie nie mam się w co ubrać na tą imprezę...
-Aa..o to chodzi,ale na szczęście masz genialną przyjaciółkę,która już wszystko zaplanowała.
-Hęę? Możesz wyrażać się jaśniej?
-No dobra,tak więc teraz idziemy prosto do mnie. Chata jest wolna aż do jutra bo rodzice z siostrami pojechali do dziadków i wrócą dopiero jutro ok.10:00. Twojej mamie powiemy,że nocujesz dzisiaj u mnie,a jeżeli chodzi o ciuchy to bez obaw. W szafie Dallas na pewno znajdziemy coś odpowiedniego.
-Demi..jesteś GENIALNA!-wrzasnęłam jak wariatka na całą ulicę i rzuciłam jej się na szyję. 
-Wiem.-przyznała z dumą moja przyjaciółka.

****

Kiedy doszliśmy do domu brunetki zadzwoniłam do mamy i zgodnie ze wcześniejszymi ustaleniami skłamałam,że nocuję dzisiaj w domu rodziny Lovato. Oczywiście mama zgodziła się. Na razie wszystko szło jak z płatka. Mam tylko nadzieję,że nic się nie wyda,bo mama by mi tego nie darowała. Ma wystarczająco dużo problemów z ojcem,więc po co mam dokładać do tego jeszcze swoje pięć groszy? Weszłyśmy do środka i od razu udałyśmy się do pokoju starszej siostry Dem. Otworzyłyśmy jej wielką szafę. Faktycznie,strojów jej nie brakowało. Zaczęłyśmy generalny przegląd szafy,aż wreszcie każda z nas znalazła tam coś dla siebie. Przebrałyśmy się w wybrane stroje oraz zrobiłyśmy sobie makijaż i fryzury. 

Mój zestaw wyglądał tak:
Natomiast Demi tak:




Kiedy skończyłyśmy owe przygotowania zaczęłyśmy przeglądać się w lustrze. Byłyśmy w pełni zadowolone z osiągniętego efektu. 

-Hohoho,Sell wyglądasz ekstra! Naprawdę dobrze Ci w czerwonym. 
-Dzięki Dem. Ty też wyglądasz super,naprawdę pasuje Ci kolor czarny.
-Spodobasz się Justinowi.
-Hęę? Czemu o nim wspomniałaś?
-No Sell...przestań. Przecież widzę co się święci.
-Przestań Demi. Za bardzo ponosi Cię wyobraźnia. Chodź idziemy bo zaraz się spóźnimy.
Chwyciłyśmy torebki,również pożyczone od Dallas wyszłyśmy z domu i udałyśmy się pod wskazany adres. Byłam strasznie podjarana sama nie wiem czym. Może to dlatego,że po raz pierwszy jestem zaproszona na mega imprezę,a nie na jakiejś denne przyjęcie urodzinowe dla dzieci. Miałam tylko nadzieję,że nie zrobię z siebie pośmiewiska. Po 20 minutach doszłyśmy pod wskazany adres. Już na zewnątrz było słychać mega głośną muzykę,a przez okna ulatniał się dym papierosowy. Kiedy tylko dotarł do moich nozdrzy poczułam w brzuchu znajome wiercenie. Jeżeli ja zaraz nie zapalę to nie wytrzymam. Zacisnęłam dłonie w pięści chcąc się opanować,jednak to nic nie pomagało. Dem zauważyła co się ze mną dzieje,ponieważ już po chwili poczułam jej dłoń na swoim ramieniu. Szybko zepchnęłam ją z siebie i bez pukania weszłam do budynku. Przerażona Demi wparowała tam zaraz po mnie. Akurat w korytarzu stał Justin ze swoim kumplem. Kiedy mnie ujrzał zagwizdał a ja poczułam,że moje policzki nabierają znajomych kolorów. Nic nie poradzę na to,że z natury jestem osobą wstydliwą. Szatyn paląc szwajcarskie cygaro podszedł do mnie i odgarnął mi włosy za ucho. 

-Wyglądasz...bardzo seksownie.-szepnął mi do ucha,a ja jeszcze bardziej się zawstydziłam.'
-Dzięki...ty...ty też..-powiedziałam jąkając się przy tym.
Chłopak uśmiechnął się lekko. Spojrzałam w bok,jednak nie ujrzałam Demi,zauważyłam,że już flirtuje z nią kumpel Justina,a jej najwyraźniej się to podoba. 
-Chcesz?-spytał Justin podając mi swoje cygaro.
-Mhm..-mruknęłam biorąc cygaro od chłopaka i po chwili zaciągnęłam się czarodziejskim dymem. Poczułam się taka rozluźniona jakbym przed chwila wyszła z jakiegoś mega odprężającego zabiegu w spa. 
-Smakuje Ci?
Nieśmiało pokiwałam głową na tak a chłopak się zaśmiał. Zaprowadził mnie do salonu gdzie  była reszta gości. Przedstawił mnie wszystkim i zaczęła się impreza. 

Bawiłam się znakomicie do pewnego momentu. Spora część towarzystwa gdzieś się zmyła więc postanowiłam pobawić się w detektywa i zaczęłam i szukać. Szukałam ich chyba dosłownie w całym pomieszczeniu,jednak znalazłam ich w ostatnim jaki sprawdziłam. W kuchni jak mniemam. Spora część chłopaków stała przy blacie i coś robiła. Podeszłam bliżej aby zobaczyć co oni robią. Na moje nieszczęście zauważyli,że im się przyglądam.
-Cześć laska,chcesz spróbować?
Dopiero teraz zauważyłam,że na blacie leży jakiś biały proszek. 
Chwiejąc się na wielkich szpilkach podeszłam bliżej.
-Wyluzuj,mała..-burknął pijany facet.
-D-d-dobra..
-Robiłaś już to kiedyś?
Pokiwałam głową na nie.
-Najwyższy czas zacząć. Nachyl się i po prostu weź wdech nosem. 
Przystosowałam się do tej rady,jednak wdech wzięłam chyba odrobinę za duży.
-Odważnie.-skomentował jeden z kolesi.
-Spróbuj jeszcze raz.-dodał inny.
Posłuchałam go bo nie chciałam wyjść na mięczaka. Wzięłam kolejny wdech. 
-Twarda.
Więc spróbowałam jeszcze raz. Tym razem chyba jednak przegięłam bo zaczęło ostro mi się kręcić w głowie. Złapałam się za nią jednak było już za późno. W oka mgnieniu runęłam na ziemię.
-Co tu się kurwa dzieje?-usłyszałam znajomy głos.-SEL!-usłyszałam krzyk i poczułam,jak silne ramiona obejmują moją talię...


******

Hej miśki! :D A oto obiecany wcześniej rozdział. Chyba mi nie wyszedł,ponieważ podczas tego wyjazdu wyszłam trochę z wprawy. Mam jednak nadzieję,że mi wybaczycie.<33

Tak więc czytajcie i komentujcie.

Trzymajcie się i do nn.<3

Wasza Madzia.<3 ;***




Czytasz-Komentujesz.







 

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Tak się ciesze,że już wróciłaś.<333 Nie spodziewałam się,że Selena zacznie brać narkotyki,mam nadzieję,że Justin wybije jej to z głowy.;* Czekam na nn.<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeej! *.* Supeer rodział.<333 ;**** Nie miałam pojęcia,że Selena zacznie brać. Mam nadzieję,że Justin wkroczy do akcji.:D Czekam na nn z niecierpliwością.:)
    http://selena-and-justin-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku, wpadam sobie 1 raz na bloga i przeczytałam całego i jest cudowny! <3 oby te silne ramiona należały do Justina ;) a i mogłabyś wyłączyć ten kod co się przepisuje przy komentarzu? :)
    zapraszam do siebie;
    http://abitofluckandlove.blogspot.com
    http://anythingwaswronguntilaboy-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń