poniedziałek, 25 listopada 2013

Eight.

"Wiedz,że z Seleną Gomez się nie zadziera."


Selena's POV:

Od tego beznadziejnego dnia minęły dwa tygodnie. Czas wlókł mi się niemiłosiernie,a poczucie winy wzrastało z każdą chwilą. W nocy w ogóle nie mogłam spać,straciłam apetyt i ogólnie jest ze mną nie najlepiej. Jak tylko zamykam oczy ukazuje się mi się znienawidzona przeze mnie scena w jakimś..mm..trudno to nawet określić...opuszczonym magazynie. Nie wiem do końca co tam robiłam,ale czegoś szukałam. Nagle z dworu dobiegły jakieś dziwne odgłosy,a do pomieszczenia wpada dwójka uzbrojonych zbrodniarzy,zaczęli do mnie strzelać a nagle wbiega tam Justin i zabiera mnie stamtąd. Razem wybiegliśmy na zewnątrz a tamci nas gonili,aż w końcu wyjęli broń i zaczęli strzelać. Nagle ziemia pod nami zaczęła się rozjeżdżać, i wpadłabym w przepaść gdyby nie Justin,który dosłownie rzucił mnie na drugą stronę i krzyczał abym natychmiast uciekła,jednak gdy tamci go dopadli nie mogłam się ruszyć. Najpierw go zmasakrowali a potem zastrzelili,więc w ostatnim momencie zdążył na mnie spojrzeć,a jego wyraz twarzy przyprawia mnie o dreszcze:

W tym momencie właśnie zawsze się budzę. Nie wiem co ma znaczyć ten okropny sen,ale nawiedza mnie on coraz częściej przez co nie spałam już siódmą noc z rzędu. Właśnie wstałam z łóżka po kolejnej nieprzespanej. Podeszłam do lustra i aż podskoczyłam. Moje wory pod oczami wyglądały okropnie,do tego byłam cała blada i roztrzepana.
Miejmy nadzieję,że make-up czyni cuda...-zaśmiałam się w myślach i czym prędzej wyjęłam swoje szmaty z szafy i udałam się na palcach do łazienki. Wyszłam z niej po godzinie gotowa do wyjścia. Następnie wzięłam swój dziurawy i brudny plecak i spakowałam do niego zniszczone książki,które w zeszłym roku odkupiłam za grosze od jakiegoś kolesia. Nie były one w dobrym stanie,ale co innego mam zrobić jak Ojciec wszystkie pieniądze potrafi wydać na alkohol?
Westchnęłam ciężko i zeszłam po cichu na parter,ponieważ mój tata,tradycyjnie miał kaca. Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie szybko kanapki z dżemem,ponieważ tylko to znalazłam w lodówce. Kiedy zjadłam umyłam ręce i wyszłam z domu zamykając go na klucz. W drodze do szkoły nie wydarzyło się nic szczególnego. Właśnie mijałam ostatni zakręt,gdy nagle pod drzewem zauważyłam pewną dziewczynę. Chyba na kogoś czekała,bo co chwilę rozglądała się na boki. Kiedy akurat obok niej przechodziłam nagle zauważyłam,że podchodzi do niej Justin. Już chciałam do niego podejść,jednak to co zobaczyłam zatrzymało mnie w pół kroku. Zasłonił dłońmi Kate oczy a ta z uśmiechem odwróciła się do niego,a ten pocałował ją w policzek.

Widząc to łzy napłynęły mi do oczu,sama nie wiem do końca dlaczego. Szybko je otarłam nie chcąc okazać słabości. Tak chce pogrywać,proszę bardzo. Uniosłam głowę do góry i udając,że ich nie widzę udałam się do budynku. Po drodze złapałam Demi za ramię i ruszyłam z nią do toalety. Dziewczyna zdziwiona ruszyła ze mną. Wepchnęłam ją delikatnie do środka i sama tam weszłam zatrzaskując mocno drzwi. 
-Czy ty wiesz co on zrobił?! -wydarłam się na cały głos.
-A skąd mam wiedzieć,skoro nawet mi nie powiedziałaś o kogo chodzi?-spytała i teatralnie wywróciła oczami.
-O Justina! Nie uwierzysz...przed chwilą widziałam jak całował Kate Rossen!
Demi wywaliła oczy na wierzch i popatrzyła na mnie tak jakbym się z choinki urwała.
-Yyy..jesteś pewna? Przecież Kate ma chłopaka...oj,Sell,Sell...z tobą jest naprawdę coraz gorzej skoro masz halucynacje...
-Demi,na litość boską nic mi się nie przewidziało! Wiem co widziałam! -wrzasnęłam i walnęłam pięścią w ścianę z taką siłą,że chwilę później jęknęłam z bólu. 
-Na pewno?
-Tak,na pewno,skoro mi nie wierzysz..chodź,pokażę Ci!-złapałam ją za rękę i czym prędzej wybiegłam ze szkoły. 
-Teraz mi wierzysz? -syknęłam wskazując na Justina i Kate obściskujących się pod drzewem.
Demi wpatrywała się w nich nie mówiąc nic przez jakieś 3 minuty a ja natomiast stałam obok niej zła jak osa z rękami skrzyżowanymi na piersi. Jak on mógł mi coś takiego zrobić?! No okej,nie jesteśmy ani nie byliśmy razem,ale wtedy na imprezie..naprawdę myślałam,że on coś do mnie czuje. Naprawdę chyba palma mi wtedy odbiła. Przecież wiadomo,że taki super mega przystojny facet nigdy nie zainteresuje się kimś takim jak ja,a Kate jest ładna i bardzo inteligentna. Nic dziwnego,że wybrał ją,jednak ja postanowiłam się zemścić na Justinie,zrobię mu to samo co on mnie. Jeszcze mnie popamięta.

***

3 pierwsze lekcje minęły normalnie,czyli nudnie. Usłyszałam zbawczy dzwonek i wybiegłam z klasy na korytarz. Stanęłam pod ścianą i czekałam,aż nadarzy się odpowiednia okazja,aby dokonać swej słodziutkiej zemsty. Pierwszy jej element właśnie wyszedł. Był nim Eric. Chłopak,którego zamierzałam -mówiąc podle-wykorzystać. Mam nadzieję,że nie będzie miał mi tego za złe. Poczekałam jeszcze z dwie minuty aż z klasy wyszedł Justin i Chris. Bingo! Nie ma z nim Kate,czyli teraz jest ten idealny moment. Krokiem modelki podeszłam do Eric'a w między czasie sprawdzając,czy Justin to widzi. Chris właśnie go szturchnął i szatyn na mnie spojrzał. 
Teraz albo nigdy Sell..-pomyślałam i przyspieszyłam kroku. Kiedy stanęłam na przeciwko niego spojrzałam mu w oczy,a on patrzył w moje. Uśmiechnęłam się do niego,a on to odwzajemnił.
-Masz plamę na koszuli.-powiedziałam i wskazałam dla zmyłki na jego ubranie.
-Serio?-zdziwił się i spojrzał w kierunku,w którym pokazałam,a ja korzystając z okazji wpoiłam się w jego usta kątem oka obserwując reakcję Justina.

Był wściekły,jednak starał się maskować. Ha! Czyli jednak mu na mnie zależy,pytanie tylko w takim razie po co związał się z Kate? Żeby zrobić mi na złość z powodu jednej kłótni? Nie wiem czy chcę wiązać się z takim facetem. Kiedy wreszcie oderwałam się od Erica,był niemało zaskoczony. Wpatrywał się we mnie nie wiedząc co ma powiedzieć,ale sądząc po jego reakcji spodobało mi się. Oby nie za bardzo bo nie mam zamiaru tego powtarzać. Po omacku wyjął z kieszeni spodni małą karteczkę i wsunął mi ją pomiędzy palce po czym odszedł. Rozwinęłam ją. Był na niej szereg cyfr. Zapewne jego numer telefonu. Odwróciłam się i udałam,że chowam ją do kieszeni,a tak naprawdę wyrzuciłam do kosza. Spojrzałam w kierunku Justina a ten spiorunował mnie jedynie spojrzeniem po czym zniknął za drzwiami. Sam wymyślił tą grę,więc ma za swoje. Uśmiechnęłam się triumfalnie. 
-Wiedz,że z Seleną Gomez się nie zadziera.-szepnęłam zadziornie w kierunku zamkniętych drzwi,w których sekundę temu zniknął Justin. Usłyszałam dzwonek i znudzona udałam się na kolejną lekcję.



*****

Tak,wiem...nawaliłam,zabijcie mnie..*o*, naprawdę was przepraszam,że nie pisałam dla was przez ponad miesiąc,ale kompletnie nie miałam weny,ten rozdział jest krótki i do kitu,wiem to,ale na chwilę obecną nie umiem wymyślić nic lepszego. Przepraszam.;(

Wasza Madzia.

;**


Czytasz-Komentujesz








4 komentarze:

  1. Świetny jest ten rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG,świetny rozdział,jednak Justin mnie zawiódł. Nie sądziłam,że tak szybko znajdzie sobie inną dziewczynę,jednak wierze,że Justin i Selena wszystko sobie wyjaśnią,uwielbiam czytać twoje rozdziały i ten rozdział jest wspaniały,jak każdy inny. Życzę dużo weny,jakby co zawsze chętnie Ci pomogę.:D Pozdrawiam.;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahha :d
    Podoba mi się. Całe to zagranie Seleny...dobry pomysł! Moze sama to kiedyś wykorzystam, ale w życiu prywatnym :d
    żartuję oczywiście. Czekam na kolejny rozdział ;)
    Zapraszam Cię również do siebie, czeka tam mała niespodzianka :D
    http://sad-and-happy-story-jelena.blog.onet.pl
    Pozdrawiam ;*
    Olla.

    OdpowiedzUsuń
  4. ohohoho :D dobra Sell xd zazdrosny Justin to jest to <3
    zapraszam do siebei http://anythingwaswronguntilaboy-justin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń