Ja...ja się zakochałam...
Obudziłam się jak zwykle wcześnie rano chcąc jak najszybciej wyjść z domu. Spojrzałam na zegarek. Była godzina 6:00. Cholera,myślałam,że jest wcześniej. Czym prędzej wygrzebałam się spod kołdry i spojrzałam za okno. Pogoda była....przeciętna. Wiał lekki wiatr,na niebie snuły się szare chmury od czasu do czasu przepuszczając pojedyncze promienie słoneczne. Westchnęłam i po cichutku opuściłam swój pokój. Szłam na palcach,jednak moje starania poszły na marne. Podłoga była tak stara i zniszczona że pod wpływem najmniejszego ruchu skrzypiała. Drzwi do sypialni ojca były otwarte. Usłyszałam jak głośno mruczy i dosłownie zamarłam. Nie chciałam pod żadnym pozorem go budzić,ponieważ wczoraj wieczorem,tradycyjnie zasięgnął alkoholu. Na szczęście tylko się skrzywił i przewrócił na drugi bok. Odetchnęłam z ulgą. Dopiero teraz przypomniałam sobie,że zapomniałam wziąć z pokoju ubranie. Tak więc zawróciłam i ponownie wkroczyłam do pokoju. Podeszłam do mojej spróchniałej szafy i otworzyłam ją. Jak zwykle na widok starych,poszarpanych ciuchów skrzywiłam się. Niestety,ojciec całe oszczędności wywalił na alkohol i papierosy. Mama nie nadążała zarabiać. Ledwo co starczało nam na rachunki a co dopiero na jakieś porządne ubrania. Wyjęłam jakiś stary dres i adidasy. Nie miałam zbyt dużego wyboru. W szkole jak to w szkole. Nikogo nie obchodzi moja sytuacja w rodzinie i zawsze jestem głównym obiektem żartów i kpin. Czepiają się mnie o wszystko. O to jak wyglądam,jak się ubieram,jak się zachowuję. Nikt nie chce ze mną przebywać ze względu na mojego ojca alkoholika. Ja i Demi jesteśmy całkowicie odizolowane od reszty. Nikt nie chciał z nami rozmawiać i zawsze wszyscy omijali nas szerokim łukiem. Przyzwyczaiłyśmy się do tego,jednak mnie zawsze dziwiło dlaczego Dem też nie lubią. Owszem,miała ona w dzieciństwie problemy z nadwagą,ale czy to jest powód,aby kogoś od razu skreślać? Przerwałam swoje rozmyślania i po cichu przemknęłam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,przebrałam się w swoje stare łachmany oraz związałam włosy w niesfornego kucyka. Nie macie pojęcia jak bardzo bym chciała poczuć się jak prawdziwa dziewczyna. Móc chociaż raz pomalować sobie paznokcie jakimś bajecznym lakierem do paznokci,móc chociaż raz pójść do fryzjera choćby na skrócenie włosów,już nawet nie wspomnę o zrobieniu pasemek,czy chociażby pójść do najprostszego sklepu z firmowymi ciuchami,a nie do lumpeksu,który od ostatnich 6 lat odwiedzam bardzo często. Inne dziewczyny mają to wszystko na codzień a ja mogę niestety o tym tylko pomarzyć. Wiążemy ledwo koniec z końcem i nie ma mowy o jakichkolwiek przyjemności. Kiedy byłam gotowa do wyjścia wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Spakowałam książki do plecaka,który był już na skraju wyczerpania. Ledwo co trzymał się w jednym kawałku. Westchnęłam i udałam się do salonu na palcach podeszłam do kredensu,na którym leżała niedawno otwarta paczka papierosów. Nie mogłam oprzeć się pokusie i zgarnęłam ją z półki. Czym prędzej spakowałam ją do plecaka. Weszłam do kuchni i wzięłam ostatniego batonika w rękę. Następnie wyszłam z domu i skierowałam się w stronę znienawidzonej przeze mnie szkoły. To nie jest tak,że ja nie lubię się uczyć. Lubię,nawet bardzo jednak chodzi mi o tych wszystkich uczniów. Co drugi na korytarzu się ze mnie śmieje,albo podstawia haka. To nie jest przyjemne uczucie. Ono jest okropne. Zawsze byłam poniżana i wyśmiewana i to zapewne nigdy się nie zmieni. Nie mogłam się już dłużej powstrzymać więc wyciągnęłam papierosa i zapalniczkę. Czym prędzej zapaliłam i zaciągnęłam się magicznym dymem,który w oka mgnieniu potrafił ukoić wszystkie moje nerwy. Powoli wypuściłam powietrze z płuc. Już byłam całkowicie wyluzowana. Nie obchodziło mnie co inni o tym myślą. Nagle zauważyłam Demi idącą w moją stronę. Nie była zbytnio zadowolona z tego co robię,no ale cóż. Kiedy już do mnie podeszła bez słowa nagle wyrwała mi papierosa z ręki,ugasiła go i wrzuciła do śmieci. Spojrzałam na nią z wyrzutem a ona najwyraźniej mnie olała. Z westchnieniem sięgnęłam do plecaka w celu wyciągnięcia kolejnego papierosa jednak nie mogłam go znaleźć. Przystanęłam na chwilę,zdjęłam plecak z ramion i zaczęłam szukać upragnionej paczki papierosów,jednak jak na złość nie mogłam jej znaleźć. Przeszukałam już cały plecak do ostatniej kieszeni i spojrzałam na Dem. Uśmiechała się pod nosem. No tak..już było wszystko jasne.
-Demi!-syknęłam wściekła.
-No co? Przecież obiecałaś,że już z tym skończysz..
-To nie jest takie proste...
-Wiem,ale od czegoś trzeba w końcu zacząć...
-Wydałam na tę paczkę ostatnie swoje kieszonkowe!
-Oj,tam nie dramatyzuj. Dzisiaj po szkole Ci ją sprezentuję,jednak to ja będę Ci je dawać tylko wtedy,kiedy będziesz na skraju wyczerpania. I nie licz na więcej niż dwa dziennie.
Spojrzałam na nią jak na wariatkę. Ona chyba sobie ze mnie żartuje. Przecież ja muszę zapalić minimum 5 papierosów dziennie,żeby nie zwariować..
-Żartujesz sobie ze mnie?! Ja nie dam rady!
-Nie żartuję. Mówię jak najbardziej poważnie. Dasz radę,Sell. Jesteś silna. Wierzę w Ciebie.
Westchnęłam ciężko. Wiedziałam,że ona robi to dla mojego dobra i byłam jej za to naprawdę bardzo wdzięczna..nie wiedziałam tylko,czy dam radę sprostać jej oczekiwaniom...
****
Resztę drogi do szkoły przebyłyśmy w milczeniu. Weszłyśmy do budynku i czym prędzej udałyśmy się pod klasę. Udałam się z Dem do biblioteki,ponieważ chciała wypożyczyć jakąś książkę. Kiedy wchodziłyśmy do środka wpadł na mnie pewien chłopak,który najwyraźniej uciekał przed dziewczynami. Dziwne...nie kojarzę go. Pewnie jest nowy. Wpadł na mnie tak mocno,że aż upadłam na ziemię. On spojrzał na mnie spod byka,jednak pomógł mi wstać. Spojrzałam w jego oczy. Były wprost niesamowite. Można rzec..karmelowe,albo w odcieniu ciepłej czekolady. Od pierwszego wejrzenia utonęłam w nich bez pamięci. Uśmiechnęłam się lekko do nieznajomego,a on to odwzajemnił. Zdjął z głowy kapelusz a mnie dosłownie zamurowało. Oto przede mną stał najsławniejszy nastolatek na świecie- Justin Bieber. Po chwili jednak jakby obudził się z jakiegoś dziwnego transu i wybiegł ze szkoły bez słowa. Dziewczyny poleciały za nim a ja stałam nadal oniemiała w tym samym miejscu. Demi podeszła do mnie zaniepokojona..
-Sell...wszystko w porządku?
-Ja...ja się zakochałam..-wydukałam bez namysłu i dopiero po chwili dotarło do mnie co ja właśnie powiedziałam....
****
Hejka! :D Przepraszam,że taki krótki,ale nie umiem pisać zbyt długich rozdziałów. Mam nadzieję,że mimo wszystko rozdział się wam spodoba,chociaż mnie samej wydaje on się bardzo przeciętny,jednak opinia należy do Was.
Dziękuję za ostatnie 12 komentarzy. To mnie naprawdę mocno motywuje do dalszego pisania.;* Kocham Was! ;*
Ps. Dziękuję serdecznie za wszystkie nominacje do konkursu. Zebrało się ich naprawdę sporo i jestem zszokowana.;*
Pozdrawiam.;*
Wasza MaDzIa.<3
Kocham! *.* Świetny rozdział.;) Wreszcie jest Justin! :D Selena się zakochała..hehe..czekam na nn.;* <3
OdpowiedzUsuńAaaaaaa wreszcie 3 :) boskie i sel sie zakochala awww normalnie nie moge sie doczekam NN !,!,!
OdpowiedzUsuńthelovestoryforyou.blogspot.com
Aaaa!!!! Koffam! <333 ;**** Justin.<333 ;*** Czekam na nn.<333 ;***
OdpowiedzUsuńŚwietne.;) Czekam na nn.<3
OdpowiedzUsuńsknadjkadndakjdn świetny ♥
OdpowiedzUsuńu mnie nowy : http://fanfiction-justinbieber-believe.blogspot.com/
Superrrrrr blog. Zapraszam na mojego bloga: http://justinpamelalove.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń